Ustawa regulująca system pomocy społecznej ma prawie 20 lat i nie przystaje już do aktualnych problemów i wyzwań – wskazują eksperci. Pomoc społeczna opiera się w dużej mierze na świadczeniach finansowych i pomija kwestie usług społecznych, a to na nich opierają się nowoczesne systemy. Poza tym z sektora odchodzi coraz więcej osób, które przechodzą na emeryturę albo rezygnują z powodu niskich zarobków. Eksperci ostrzegają przed zbliżającą się zapaścią kadrową i apelują do rządu o głęboką reformę polityki społecznej.
Pomoc społeczna jest instytucją polityki społecznej państwa, która ma umożliwić osobom i rodzinom przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych, których nie są w stanie pokonać samodzielnie. W Polsce opiera się głównie na przyznawaniu i wypłacaniu świadczeń pieniężnych. Osoba lub rodzina ubiegająca się o takie wsparcie może się zgłosić w tym celu do ośrodka pomocy społecznej w miejscu zamieszkania (ośrodki znajdują się w każdej gminie).
– Główną bolączką polityki społecznej, a przede wszystkim pomocy społecznej jest konieczność gruntownej reformy. System, w którym dziś funkcjonujemy, powstał jeszcze w latach 90. i on był modernizowany ustawą z 2004 roku, ale dzisiaj już nie odpowiada na potrzeby osób, które korzystają z tego systemu, jak i tych, które mogłyby z niego skorzystać, gdyby on wyglądał nieco inaczej – mówi agencji Newseria Biznes dr Joanna Lizut, członkini zarządu Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, prorektorka Uczelni Korczaka. – Minęło blisko 20 lat i okoliczności się zmieniły. Jesteśmy społeczeństwem dużo zamożniejszym, dużo bardziej zróżnicowanym, jeśli chodzi o style życia, wybory życiowe, chociażby o konstrukcję rodzin – jest dużo więcej rozwodów, rodzin patchworkowych, rekonstruowanych. Te wszystkie zmiany przekładają się też na potrzeby odbiorców pomocy społecznej do systemu, zupełnie inne niż 20 lat temu.
W grudniowym sondażu CBOS („Pomoc społeczna – doświadczenia i opinie”) większość dorosłych Polaków (61 proc.) zadeklarowała, że bezpośrednio lub pośrednio zetknęła się z działalnością ośrodków pomocy społecznej. 12 proc. badanych osobiście korzysta lub w przeszłości korzystało z takiej pomocy, a 14 proc. wskazało, że korzystał z niej ktoś w ich rodzinie. Z sondażu wynika też, że najwięcej osób (35 proc.) korzystało z zasiłku stałego – to najczęstsza forma pomocy społecznej. Dalej w kolejności znalazły się zasiłki celowe (24 proc.) i inne formy wsparcia finansowego (21 proc.), a średnio co piąty beneficjent pomocy społecznej otrzymał ją w postaci posiłków i dożywania. Świadczenie usług opiekuńczych w miejscu zamieszkania lub ośrodku wsparcia wskazało 11 proc., poradnictwo specjalistyczne, pomoc psychologiczną, prawną – 9 proc., a pomoc rzeczową – 7 proc. badanych.
Na pytanie, czy pomoc, którą otrzymali lub otrzymują obecnie, okazała się adekwatna do ich problemów i potrzeb, 48 proc. badanych odpowiedziało, że „tak, częściowo”. 29 proc. wskazało, że „tak, w pełni”, natomiast 18 proc. odpowiedziało „nie”.
– Wydaje się, że konieczna jest nowa ustawa, która będzie adresowała te oczekiwania społeczne ujawniające się zwłaszcza w ostatnich kilku latach. System musi być bardziej nowoczesny, bardziej efektywny i bardziej skuteczny. Żeby to zrobić, potrzebujemy głębokiej reformy, która powstanie w sposób partycypacyjny, z udziałem środowiska naukowego, praktyków i decydentów, którzy będą przekonani do tego, żeby taką zmianę przeprowadzić, będą w stanie pod nią się podpisać i przyczynić się do tego, żeby ta zmiana rzeczywiście została w pełni zrealizowana – podkreśla dr Joanna Lizut.
Z danych opublikowanych przez GUS wynika, że w 2022 roku w Polsce ze środowiskowej pomocy społecznej korzystało 1302,3 tys. osób (3,4 proc. mieszkańców kraju), czyli o 113,4 tys. mniej niż rok wcześniej. Ta liczba spada sukcesywnie już od kilku lat.
– Toczy się dyskusja wokół modernizowania tego systemu, przejścia ze świadczeń pieniężnych bardziej w kierunku prousługowym i takim, który jest skierowany do wszystkich mieszkańców danej społeczności lokalnej, czyli nie tylko osób, które tradycyjnie były odbiorcami pomocy społecznej, które z jakichś powodów znalazły się w kryzysie, w trudnej sytuacji życiowej i musiały z tego systemu pomocy korzystać. Dążymy do tego, żeby wszyscy mieszkańcy danej gminy mogli korzystać z usług społecznych, które pozwolą im na to, żeby mogli lepiej funkcjonować i lepiej zaspokajać swoje potrzeby – mówi członkini zarządu Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej. – Przykładem mogą być chociażby usługi dedykowane opiekunom, którzy zajmują się osobami z niepełnosprawnością we własnym gospodarstwie domowym, gdyby ktoś do nich przyszedł i asystował im w niektórych czynnościach. To absolutnie jest przyszłość i trend, który widzimy w Europie, czyli zwiększanie potencjału prousługowego w miejscu zamieszkania i włączanie do systemu pomocowego zupełnie nowych grup odbiorców – nie tylko tych osób, które są w poważnym kryzysie.
W kontekście starzejącego się społeczeństwa – co przekłada się na rosnącą liczbę osób niesamodzielnych i wymagających wsparcia – usługi społeczne na szczeblu lokalnym będą odgrywać coraz większą rolę. Są to m.in. usługi opiekuńcze, środowiskowe, dzienne domy pobytu dla osób starszych. Równocześnie wzmacnia się trend odchodzenia od domów pomocy społecznej, by osoby mniej samodzielne mogły jak najdłużej funkcjonować w domu. Popularyzacja usług społecznych to jeden z czterech postulatów, jakie Polskie Towarzystwo Polityki Społecznej wystosowało do nowego rządu.
– Absolutnie priorytetowym wyzwaniem jest pochylenie się nad większą dostępnością wysokiej jakości usług społecznych. Tutaj konieczne są programy kierowane do społeczności lokalnych, samorządów, które będą wzmacniały ich potencjał w tym zakresie. Dziś mamy duże zróżnicowanie pomiędzy aglomeracjami, gdzie dostępność usług jest zdecydowanie większa, a obszarami wiejskimi, gdzie te środki powinny być kierowane i powinny powstawać specjalne programy rozwojowe – mówi dr Joanna Lizut.
Kolejny postulat to wsparcie młodzieży, przede wszystkim tej z problemami – młodych w kryzysach psychicznych, samotności, w kryzysach relacji. Chodzi o różnego typu wsparcie psychologiczne i terapeutycznej, świetlice socjoterapeutyczne, narzędzia socjalizacji i programy prozdrowotne. Z drugiej strony potrzebne są także programy rozwijające talenty młodzieży, czyli np. różnego typu stypendia czy zajęcia.
– Kolejny ważny postulat do nowego rządu dotyczy też nowej odsłony programu 500+, która wejdzie w życie od stycznia, czyli 800+. Chodzi o rozważenie na poważnie tego, aby podzielić to świadczenie na część pieniężną, która trafiałaby do rodzin w niezmienionej formie środków finansowych w dotychczasowej kwocie 500 zł, plus być może bon na 300 zł przeznaczony właśnie na cele usługowe po to, żeby rodziny wydatkowały te środki na usługi rozwojowe dla dzieci – proponuje ekspertka.
Jak wskazują eksperci PRPS, według różnych badań świadczenie 500+ często nie służy bezpośrednio rozwojowi potrzeb dzieci i młodzieży. Jeśli część środków byłaby powiązana z konkretnym katalogiem usług edukacyjnych, kulturalnych, zdrowotnych czy rehabilitacyjnych, po pierwsze, zaspokajałoby to część potrzeb rozwojowych, a po drugie, pobudziłoby rynek tego typu usług w lokalnych społecznościach. W ten sam sposób można by powiązać także świadczenia w ramach dodatkowych emerytur.
Czwarty postulat do rządu w ramach reformy polityki społecznej dotyczy inwestycji w kadry, w ich kształcenie i wynagradzanie.
– Dziś widzimy poważne deficyty w tym zakresie, starzejące się kadry i odpływ osób z systemu. One mają bardzo duże doświadczenie i mogłyby być świetnymi przewodnikami dla nowych adeptów sztuki pomagania, ale nie chcą tego robić. Około 70 proc. osób, które są w tym zawodzie, od stycznia będzie zarabiało minimalną pensję krajową, co pokazuje, że jest to grupa zaniedbana, niedoceniana. Tymczasem ona pełni bardzo ważną funkcję społeczną, zwłaszcza w tych mniejszych społecznościach, gdzie pracownik socjalny, ośrodek pomocy społecznej pełni nie tylko funkcje pomocowe, ale jest też gwarantem pewnego ładu, bezpieczeństwa społecznego, socjalnego, a może być także kreatorem potencjału i rozwoju tych społeczności – podkreśla dr Joanna Lizut.
Sektor ten zatrudnia dziś prawie 157 tys. osób, ale eksperci mówią o nadchodzącej zapaści kadrowej w instytucjach pomocy społecznej. Większość z nich już ma problem z rekrutacją pracowników, a w wielu przypadkach przyczyną jest zbyt niskie wynagrodzenie. Według ekspertów PTPS konieczne są podwyżki rzędu 1–1,5 tys. zł dla pracowników sektora. Ich koszt obliczono na 2–3 mld zł rocznie, ale zdaniem ekspertów to konieczny krok, by nie załamał się system pomocy społecznej.