Ukryte koszty związane z negatywnym wpływem światowego systemu żywnościowego na środowisko i zdrowie publiczne wynoszą ok. 15 mld dol. rocznie – pokazał niedawny raport Food System Economic Commission (FSEC). Naukowcy wskazują w nim, że obecne modele produkcji i dystrybucji żywności przyczyniają się m.in. do zmian klimatu, utraty bioróżnorodności, nierówności społecznych i częstszego występowania chorób cywilizacyjnych. Przewiduje się, że wskutek wzrostu populacji te modele załamią się w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Według ONZ do 2050 roku liczba mieszkańców Ziemi sięgnie już ok. 10 mld, a prognozy World Resources Institute wskazują, że to pociągnie za sobą aż 56-proc. lukę w produkcji żywności. Żeby wyżywić planetę – a przy tym ograniczyć wpływ na klimat – konieczne będzie przejście na bardziej zrównoważone systemy żywnościowe i innowacyjne metody wytwarzania pożywienia.
– Jesteśmy w krytycznym punkcie i jeśli w najbliższym czasie nie zmieni się nasze podejście do produkcji żywności, to po prostu wyczerpią nam się zasoby naturalne. Według szacunków ONZ populacja zwiększy się do ok. 10 mld ludzi i żeby ich wyżywić, będziemy potrzebować bardziej zrównoważonej produkcji, bo wytworzenie 1 kg mięsa pochłania ok. 100 razy więcej zasobów naturalnych niż żywność pochodzenia roślinnego. To nie znaczy, że za chwilę wszyscy zaczniemy pić tylko mleka roślinne, ale musi nastąpić pewna ewolucja, żeby po prostu wyżywić naszą planetę – mówi agencji Newseria Biznes Damian Bartkowiak, dyrektor Działu Spożywczo-Wodnego na rynek polski, ukraiński i kraje bałtyckie w Alfa Laval, firmie dostarczającej rozwiązania m.in. dla producentów żywności.
Światowa populacja liczy ok. 8,2 mld ludzi, z których ponad 733 mln – czyli średnio co 11. osoba na świecie – doświadcza głodu, a ok. 2,3 mld boryka się z umiarkowanym bądź poważnym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego (FAO „Stan bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia na świecie” 2023). Naukowcy i eksperci wskazują, że te problemy pogłębiają się w sytuacji, kiedy jednocześnie coraz więcej osób cierpi na nadwagę i otyłość, a tylko w skali UE rocznie notuje się około miliona zgonów związanych z niezdrową dietą. Społeczeństwo, przede wszystkim zachodnie, spożywa zbyt dużo mięsa, zbyt mało warzyw, marnuje zbyt wiele żywności, a obecnie stosowane metody rolnicze zanieczyszczają środowisko i przyczyniają się do zmian klimatu – szacuje się, że około połowy lądowego obszaru Ziemi stanowią tereny przeznaczone pod uprawy, a rolnictwo jest główną przyczyną wylesiania i utraty różnorodności biologicznej na Ziemi. Odpowiada też za ok. 1/3 światowych emisji gazów cieplarnianych – metanu, dwutlenku węgla i podtlenku azotu – które napędzają zmiany klimatu.
Wszystko to powoduje, że zarówno sposób odżywiania, jak i niewydolny, globalny system żywnościowy wymagają głębokich, strukturalnych zmian. Zwłaszcza że według prognoz ONZ w ciągu kolejnych 50–60 lat liczba ludności na świecie będzie rosła, osiągając szczyt na poziomie 10,3 mld osób w połowie lat 80. XXI wieku. To pociągnie za sobą skokowy wzrost zapotrzebowania na żywność. Według analityków World Resources Institute („How to Sustainably Feed 10 Billion People by 2050”) przy utrzymaniu zbliżonego tempa wzrostu gospodarczego do połowy tego stulecia konieczne będzie zwiększenie produkcji żywności aż o 56 proc., aby zapewnić dostateczną ilość pożywienia. To z kolei spowoduje dalszą ekspansję rolnictwa, przekształcania kolejnych obszarów lasów w grunty rolne i postępujący wzrost emisji. Bogacące się społeczeństwa spożywają coraz więcej żywności pochodzenia zwierzęcego, której produkcja wymaga dużych zasobów naturalnych. Szacuje się, że produkcja 1 kg wołowiny generuje emisję ok. 10 kg gazów cieplarnianych, a zwierzęta hodowlane odpowiadają za około połowę światowych emisji metanu – gazu, którego potencjał cieplarniany jest nawet 28-krotne wyższy niż dwutlenku węgla. Tym samym to właśnie produkcja mięsa jest jednym z głównych czynników zmian klimatu.
Naukowcy wskazują, że w tym kontekście niezbędne jest przekierowanie globalnego systemu żywnościowego na bardziej zrównoważony model, z korzyścią dla zdrowia i środowiska. Konieczne jest m.in. zmniejszenie spożycia mięsa i produktów mlecznych na rzecz promocji zdrowszej, roślinnej diety, co przełożyłoby się m.in. na spadek emisji.
– To już się powoli dzieje. Zmieniają się nastroje konsumentów, zmienia się nasze podejście do sposobu odżywiania, świadomość jest dużo większa. Z drugiej strony rośnie też świadomość inwestorów, którzy coraz chętniej inwestują w nowoczesne metody produkcji żywności. Poza tym wchodzi w życie bardzo wiele nowych regulacji, które trochę wymuszają to zmienione podejście, m.in. ze względu na ochronę środowiska – mówi Damian Bartkowiak.
Według prognoz World Resources Institute przy utrzymaniu obecnych trendów spożycie mięsa (wołowiny, jagnięciny i kozy) wzrośnie w latach 2010–2050 o 88 proc. Wołowina, najczęściej spożywane mięso, wymaga jednak dużych zasobów i emituje 20 razy więcej gazów cieplarnianych w przeliczeniu na 1 g jadalnego białka niż białka roślinne, takie jak fasola, groch i soczewica.
Szereg badań pokazuje, że konsumenci są coraz bardziej świadomi tych konsekwencji środowiskowych, ale i zdrowotnych. Według ubiegłorocznego raportu ProVeg „Rosnący apetyt: kompleksowa analiza postaw Europejczyków wobec żywności roślinnej”, opracowanego we współpracy z Uniwersytetem w Kopenhadze i Uniwersytetem w Gandawie, w Europie już 51 proc. osób, które jedzą mięso, aktywnie ogranicza jego spożycie (wzrost z 46 proc. w 2021 roku). Głównym tego powodem są właśnie względy zdrowotne (47 proc.), obawy dotyczące środowiska (29 proc.) i dobrostan zwierząt (26 proc.).
– W supermarketach widzimy dziś mnóstwo produktów o zwiększonej zawartości białka, to jest bardzo silny trend. Mamy m.in. mleko wysokobiałkowe, batony wysokobiałkowe, ostatnio zauważyłem nawet płatki śniadaniowe z dodatkową zawartością białka. To pokazuje, że jest dużo większa świadomość, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy chcą spożywać produkty z większą zawartością tego białka – mówi dyrektor Działu Food & Water w Alfa Laval. – To białko skądś trzeba jednak pozyskiwać. Do tej pory pozyskiwaliśmy je głównie z serwatki, ale pytanie, jak długo będzie można ją w tym celu wykorzystywać. Dlatego producenci muszą się zastanowić nad alternatywnymi źródłami. Popularną alternatywą dla białek pochodzenia zwierzęcego są już niewątpliwie białka pochodzenia roślinnego, pozyskiwane z fasoli czy grochu. To dla wielu producentów staje się alternatywą np. do produkcji mleka roślinnego zamiast mleka krowiego. Drugim alternatywnym i coraz bardziej popularnym źródłem białka jest natomiast pozyskiwanie go z owadów. Ten rynek dynamicznie się rozwija i szacuje się, że do 2030 roku osiągnie wartość ok. 12 mld dol.
Owady jadalne – takie jak świerszcz czy mącznik młynarek – mają bardzo wysoką zawartość (nawet do 60 proc.) łatwo przyswajalnego białka, a ponadto są źródłem cennych witamin, błonnika i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Co istotne, hodowla owadów zużywa kilkukrotnie mniej wody do produkcji 1 g białka w porównaniu do hodowli bydła, trzody chlewnej i drobiu. Wymaga też zdecydowanie mniej gruntów, ponieważ owady można hodować wertykalnie, a do ich żywienia wykorzystuje się m.in. odpady roślinne, które nie nadają się do karmienia bydła, co pozwala ograniczyć marnowanie już wyprodukowanej żywności. Odkąd w 2021 roku Unia Europejska dopuściła do spożycia przez ludzi mączkę z larw chrząszcza mącznika młynarka, na rynku pojawiają się już pierwsze takie produkty spożywcze.
– Kolejną alternatywą dla tradycyjnego mięsa może być też mięso pochodzenia komórkowego, wyprodukowane w laboratorium. Specjaliści szacują, że i ten rynek do 2030 roku osiągnie wartość ok. 30–40 mld dol., więc jest to przyszłość, która czeka nas niebawem – mówi Damian Bartkowiak. – W niedalekiej przyszłości głównym motorem nadal pozostanie standardowa produkcja mięsa czy mleka, jaką znamy. Tutaj nie należy się spodziewać wielkiej rewolucji, ale pewna ewolucja niewątpliwie nastąpi. Możemy sobie wyobrazić, że za jakiś czas każdy będzie posiadać w domu drukarkę 3D i będzie w stanie wydrukować sobie własną żywność, na własne potrzeby. Takie rzeczy już się dzieją – w Niemczech i Holandii zostały już otwarte restauracje, gdzie sprzedawane są całe arkusze gotowej żywności, które stanowią pełnowartościowy posiłek.