Większość rosyjskiego społeczeństwa popiera lub milcząco akceptuje rządy Władimira Putina i wojnę prowadzoną w Ukrainie. Co więcej po inwazji na ten kraj poparcie dla działań Kremla w sondażach opinii publicznej znacząco wzrosło – pokazała ubiegłoroczna analiza Ośrodka Studiów Wschodnich. Ten wzrost poparcia jest jednak efektem prowadzonej na ogromną skalę dezinformacji i rozbudowanej machiny propagandowej, która od początku wojny przedstawia rosyjskiemu społeczeństwu zafałszowany obraz rzeczywistości. Kremlowski reżim nie szczędzi na ten cel pieniędzy, podobnie jak na propagandę nakierowaną na społeczność międzynarodową, również na Polaków. Tutaj jednak nie działa prosta manipulacja, więc Kreml wykorzystuje do tego słabości społeczeństwa i pojawiające się napięcia między Ukraińcami i Polakami.
Rosyjska agresja przeciw Ukrainie toczy się nie tylko w wymiarze militarnym, ale i propagandowym. Kreml utrzymuje w tym celu bardzo rozbudowany aparat propagandy, którego zadaniem jest dezinformacja, uzasadnienie prowadzonej wojny oraz zdobycie i utrzymanie poparcia milionów Rosjan.
– Rosyjska machina dezinformacyjna jest bardzo rozbudowana. Są w nią zaangażowane kierownictwo państwa, administracja prezydenta, służby specjalne, państwowe media, jak również media społecznościowe i szereg instytucji udających, że są instytucjami pozarządowymi, a tak naprawdę powielają narrację Kremla. Są też różnego rodzaju aktorzy społeczni, którzy wzmacniają tę narrację i sprawiają, że ona dociera do szerokich kręgów społecznych – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Chawryło, analityczka i główna specjalistka w zespole rosyjskim Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jak pokazuje analiza opublikowana przez OSW, głównym kanałem tej wojennej propagandy wewnątrz Rosji jest państwowa telewizja, która dociera do znacznej części mieszkańców – ponad 60 proc. Rosjan, przede wszystkim osób starszych i spoza dużych miast – i ma decydujący wpływ na ich poglądy. Są to przede wszystkim najpopularniejsze kanały telewizyjne Rossija 1 i Rossija 24 należące do holdingu WGTRK, który jest głównym nadawcą radiowo-telewizyjnym w kraju, a także rządowy Pierwyj Kanał oraz należący do państwowej spółki Gazprom Media kanał NTV. Po rozpoczęciu wojny na nieliczne, niezależne źródła funkcjonujące dotąd w Rosji nałożono cenzurę i doprowadzono do ich likwidacji. Z kolei państwowe media uzyskały monopol na relacjonowanie wydarzeń w Ukrainie, a ich ramówkę zmieniono, wydłużając czas trwania programów informacyjnych i publicystycznych. Kremlowska propaganda w państwowych kanałach TV przybrała charakter totalny – ich przekaz został całkowicie poświęcony „specjalnej operacji wojskowej”, bo Putin zakazał używania sformułowania „wojna”, i skoordynowany z przekazem administracji państwowej.
– Rosyjskie społeczeństwo jest bardzo podatne na manipulacje z powodu niskiego poziomu edukacji i słabego dostępu do informacji obiektywnych, ponieważ w tej chwili w Rosji panuje już całkowita cenzura, nie ma tam wolnych mediów. Jeśli ktoś chce szukać niezależnych informacji w internecie, to musi wykazać się sporą determinacją, żeby do tej prawdy dojść. Natomiast ogólnie dostępne media państwowe powielają fałszywe narracje, jeśli chodzi o konflikt w Ukrainie, jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe, wybielają agresywne działania Rosji, promują fałszywą wizję historii i przedstawiają Rosję jako państwo atakowane, a nie atakujące. Pokazują państwo, które ma jakąś świętą misję dziejową do spełnienia, potęgują takie poczucie krzywdy, obrazy i poczucie wyższości nad innymi narodami. Dlatego też społeczeństwo rosyjskie wierzy Kremlowi i popiera tę agresywną politykę – tłumaczy Katarzyna Chawryło.
Jak podaje OSW, w Rosji poparcie społeczne dla działań Putina wyrażone w sondażach opinii publicznej znacząco wzrosło po inwazji na Ukrainę. W marcu ub.r. sięgnęło ponad 80 proc., podczas gdy w styczniu, czyli jeszcze przed inwazją, wynosiło 69 proc. Jednak analitycy podkreślają, że do wyników sondaży trzeba odnosić się z ostrożnością, ponieważ – z powodu cenzury i wzrostu represji wobec społeczeństwa – wyniki mogą nie odzwierciedlać w pełni poglądów obywateli. Z pewnością można jednak stwierdzić, że większość społeczeństwa popiera lub milcząco akceptuje rządy Putina i wojnę.
– Badania opinii publicznej, które nie są może instrumentem obiektywnym, ale dość trafnie odzwierciedlają nastroje w społeczeństwie, jeśli chodzi o wojnę, pokazują, że niestety Rosjanie w znacznej części popierają tę agresywną politykę. To jest spowodowane myśleniem, że skoro już zostaliśmy napadnięci, skoro już nas zmuszono do tej wojny, to musimy ją wygrać. Na tym właśnie bazuje Kreml, wykorzystując różnego rodzaju instrumenty dezinformacyjne i propagandowe po to, żeby kształtować opinię publiczną w korzystnym dla siebie kierunku – mówi główna specjalistka w zespole rosyjskim Ośrodka Studiów Wschodnich.
Rosyjskie media państwowe i aparat propagandy przedstawiają społeczeństwu całkowicie zafałszowany obraz rzeczywistości. Już kilka tygodni przed inwazją media wzmocniły przekaz dotyczący stosunków z Ukrainą i zmieniły język na bardziej agresywny, napastliwy wobec Ukrainy i Zachodu, co było elementem przygotowania rosyjskiego społeczeństwa do planowanej napaści. Później propaganda przekonywała m.in., że celem Rosji jest obrona ludności rosyjskojęzycznej w Donbasie, która przez ostatnie lata była prześladowana w wyniku „ludobójstwa” prowadzonego przez „reżim w Kijowie”. Jako oficjalne cele specjalnej operacji wojskowej wymienia się demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy.
Jednym z szerzonych przekazów jest też ten, według którego prawdziwym wrogiem Rosji, odpowiedzialnym za eskalację sytuacji w Ukrainie, jest Zachód – rozumiany jako NATO z USA na czele. W narracji propagandy Rosja stara się wyrwać spod wpływów Zachodu, jest przedstawiana jako obrończyni wartości, przeciwstawiająca się „zgniłemu” Zachodowi.
– Obok rosyjskiego społeczeństwa kolejnym celem działań dezinformacyjnych Kremla jest również społeczność międzynarodowa, gdzie Rosjanie próbują promować swoje cele w polityce międzynarodowej, uzasadniać swoją politykę, wywierać wpływ i doprowadzać do podejmowania na arenie międzynarodowej korzystnych dla siebie decyzji – mówi Katarzyna Chawryło. – Tutaj działania Kremla są dużo bardziej wysublimowane i przez to też trudniejsze do zwalczenia i bardziej niebezpieczne. Następuje bowiem pewna adaptacja treści propagandowych, dostosowana do tego, co w danym kraju może odnieść sukces, co w danym kraju będzie skuteczne. Dlatego np. w Polsce Rosjanie nie forsują narracji bezpośrednio gloryfikujących działania Kremla czy Władimira Putina. Oni wiedzą, że w polskim społeczeństwie tego rodzaju narracje nie będą popularne, nie przebiją się.
Przyjęta przez Rosjan taktyka zakłada m.in. wykorzystywanie słabości polskiego społeczeństwa i granie na podziały, osłabianie zaufania publicznego i antagonizowanie społeczeństwa wobec Ukraińców.
– Przykładowo wciągają nasze państwo w wojnę, która zupełnie nie jest związana z nami, nie jest naszym interesem. Podkreślają, że państwo wspiera militarnie Ukrainę i przez to rozbraja własne wojsko. Te narracje, które też grają na wysokich emocjach, powodują wzrost poczucia strachu, dezorientacji, braku zaufania, to są narracje, które właśnie tę tkankę społeczną, powodują po prostu chaos, rozedrganie społeczeństwa – mówi ekspertka OSW. – To jest również szereg narracji związanych z historią. Bardzo efektywna narracja odwołująca się do relacji historycznych pomiędzy Polską i Ukrainą, między innymi do tematu rzezi wołyńskiej. Tutaj właśnie rosyjska dezinformacja żywi się niewiedzą, stereotypami, próbuje budować paralele pomiędzy przeszłością a obecną sytuacją, opierając się na stereotypowych opiniach, budować wrogość w społeczeństwie polskim wobec Ukraińców, władz Ukrainy i punktować wszelkiego rodzaju napięcia, które pojawiają się w relacjach.
Celem dezinformacji rosyjskiej jest zniechęcenie opinii międzynarodowej do wspierania Ukrainy. Osamotniona Ukraina będzie bardziej skłonna do ustępstw w ewentualnych negocjacjach na temat zakończenia wojny.
– Mając na uwadze te motywacje, myślę, że będzie nam łatwiej oceniać rosyjską narrację i się jej przeciwstawiać, ponieważ ona jest wykorzystywana instrumentalnie. Nie chodzi o to, żeby dojść do jakiejś prawdy historycznej czy do jakiegoś kompromisu, chodzi o to, żeby po prostu zniszczyć to, co Polsce i Ukrainie udało się zbudować – mówi Katarzyna Chawryło.
Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy
Subscribe
0 komentarzy