W Polsce co roku produkuje się ok. 90 tys. t papryki. Rok 2023 może być jednak ostatnim rokiem produkcji tych warzyw na taką skalę. Producenci alarmują, że grożą im poważne tarapaty wynikające ze zmuszania ich do sprzedaży swoich produktów poniżej progu opłacalności. Na niższe ceny w hurtowniach wpływa m.in. duży import papryki do naszego kraju, ale też polityka sieci handlowych.
– Od czasów covidowych obserwujemy tendencję wśród wielkich korporacji handlowych, które usiłują całkowicie zdołować cenę. Nie wiem, czy chcą się nas pozbyć z rynku, czy przejąć nasze gospodarstwa. Wiem, że są próby np. skracania łańcuchów dostaw, a tak naprawdę to próby płacenia jeszcze mniej producentom. Bo producent, który sprzedaje bezpośrednio do sieci w ramach skracania łańcuchów dostaw, dostaje mniej niż dystrybutor – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes Mirosław Łuska, prezes zarządu Zrzeszenia Producentów Papryki RP.
Polscy producenci informują, że obecna sytuacja na rynku warzyw ciepłolubnych to efekt prób destabilizacji rynku przez wielkie korporacje handlowe. Sieci stosują ceny dumpingowe, które oferują produkt po cenach niższych od kosztów produkcji. Przyczyną jest duży napływ produktu z zagranicy, głównie z Holandii. W efekcie polscy producenci papryki są zmuszeni do sprzedaży warzyw poniżej progu opłacalności.
– Interweniujemy w odpowiednich organach państwa, np. w ministerstwie czy w KOWR-ze – podkreśla Mirosław Łuska.
W lipcu plantatorzy malin skarżyli się, że ceny owoców w skupie są tak niskie, że ich zbieranie jest obecnie nieopłacalne. Rząd uruchomił skup owoców, jednocześnie jednak w innych skupach ceny znacznie spadły. Rolnicy oskarżali największych przetwórców o sztuczne zaniżanie ceny malin w skupie. Resort rolnictwa zapowiedział konkretne działania na rynku owoców jagodowych, a sytuacją zajął się UOKiK. Teraz, zdaniem producentów, podobna sytuacja panuje na rynku papryki.
– Polityka cenowa korporacji handlowych jest dla nas bardzo bolesna z tego względu, że odbiera nam godziwy zysk, z którego żyjemy, co roku odnawiamy produkcję i inwestujemy – mówi prezes ZPPRP. – To powoduje, że nasi producenci zmuszeni są czasami odstępować od tej pierwotnej produkcji i próbują szukać alternatywnych źródeł utrzymania czy produkcji.
Obecnie na rynku w Broniszach minimalna cena za 1 kg papryki zielonej wynosi 3 zł, a czerwonej i żółtej – 4,75 zł. W ostatnich kilku sezonach średnie ceny płacone producentom papryki czerwonej przekraczały 4 zł/kg. Tymczasem koszt wyprodukowania papryki w Polsce, jak informują producenci, wynosi obecnie około 5 zł/kg. Od 2021 roku wzrósł o ok. 1 zł.
– Branża potrzebuje przede wszystkim stabilizacji pod względem możliwości sprzedaży w dobrej cenie, która gwarantuje nam odnawialność produkcji. To jest najistotniejsze – apeluje Mirosław Łuska.
Jak przekonuje prezes ZPPRP, konieczne jest też skrócenie łańcucha dostaw i ograniczenie importu papryki z innych krajów, przede wszystkim Holandii. Obecnie import papryki do Polski to ok. 70 tys. t rocznie.
Na sierpniowym spotkaniu producentów papryki z ministrem rolnictwa padł pomysł, żeby wprowadzić w Polsce nowy system rejestracji, tzw. system importowy. Dzięki temu miałoby być wiadomo, który koncern sprowadza produkt z zagranicy. Obecnie nie ma do końca kontroli nad tym, kto i skąd sprowadza paprykę.
– Na początku sezonu sprowadzamy paprykę z Holandii, która ma mechanizmy wycofywania z rynku przez organizacje producenckie. One w Polsce zostały zablokowane w 2012 roku przez Komisję Europejską dyrektywą 302. W Polsce niestety nie ma organizacji producenckich, które mogłyby korzystać z tego mechanizmu wycofania. Oni wycofują ten towar, który powinien być utylizowany w Holandii, ale trafia na polski rynek i jest sprzedawany za grosze. To powoduje niszczenie naszego polskiego rynku – tłumaczy ekspert.
W Polsce co roku produkuje się ok. 90–100 tys. t papryki. Nawet 85 proc. krajowych zbiorów pochodzi z południowego Mazowsza. W 2022 roku produkcja papryki spadła o nieco ponad 30 proc. r/r. To efekt ograniczenia o niemal połowę powierzchni upraw.
– Jeżeli utrzymają się takie stosunki na rynku, jakie mamy dzisiaj, gdzie pozycja monopolistyczna wielkich korporacji jest wykorzystywana jako przewaga wobec dystrybutorów i producentów, to niestety będziemy mieli tendencję do spadku – ocenia Mirosław Łuska.
Ratunkiem dla polskich producentów ma być program Lokalna Półka – promowany jako punkt programowy PiS, zgodnie z którym w supermarketach 3/4 owoców, warzyw, produktów mlecznych, mięsnych i pieczywa musiałoby pochodzić od lokalnych dostawców. Branża prowadzi też kampanie promocyjne, m.in. Moc Polskich Warzyw.
– Wcześniej to były „Wszystkie smaki i kolory papryki z południa Mazowsza”, później „Wszystkie smaki i kolory papryki, bakłażana i cukinii z południa Mazowsza”. Przygotowujemy się też do wielkiej kampanii na sąsiednie kraje. Mamy nadzieję, że przyniosą one wzrost sprzedaży papryki, pozwolą na rozwój i gwarancje na przyszłość dla rodzin producentów papryki – mówi prezes Zrzeszenia Producentów Papryki RP.