Wzrost gospodarczy na poziomie 2,9 proc. z perspektywą w górę, który będzie napędzany przede wszystkim przez odradzającą się konsumpcję prywatną, obniżenie średniorocznej inflacji do poziomu nieco ponad 5 proc. oraz możliwe cięcia stóp procentowych RPP o 50–75 pb. – to najważniejsze prognozy gospodarcze Banku Millennium na 2024 rok. – To będzie okres powrotu do równowagi w gospodarce, ale nie we wszystkich aspektach uda się ten proces w pełni przeprowadzić – ocenia główny ekonomista banku Grzegorz Maliszewski. Tym bardziej że na horyzoncie wiele wydarzeń, które będą mocno wpływać na rynki i inwestorów.
– W 2024 roku polska gospodarka będzie zmierzała ku równowadze, rozumianej na różnych płaszczyznach: obniżanie się inflacji z poziomów bardzo wysokich do umiarkowanych, przyspieszenie wzrostu gospodarczego i obniżki stóp procentowych. Jednak to będzie dopiero początek drogi, ta równowaga w pewnych aspektach zapewne jeszcze w tym roku nie zostanie osiągnięta. Przykładem jest inflacja, która ma potencjał do obniżania się, ale nie osiągnie celu banku centralnego, a to jest poziom neutralny dla gospodarki. Stopy procentowe będą obniżane, ale stopniowo, więc wciąż będą na poziomie wyższym niż przed wybuchem pandemii – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. – Do którego miejsca w procesie odzyskiwania równowagi dojdziemy, to ciągle jest obarczone dużą niepewnością, ponieważ jest wiele czynników, które mogą ten proces zaburzyć, chociażby sytuacja geopolityczna czy wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Ekspert ocenia, że głównym czynnikiem napędzającym polską gospodarkę w 2024 roku będzie konsumpcja prywatna. W styczniu br. nastroje konsumenckie gospodarstw domowych w Polsce się poprawiły: bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej wzrósł do poziomu -12,6 pkt z -15,2 pkt w grudniu. Natomiast indeks wyprzedzający poprawił się do -3,8 pkt z wcześniejszych -6,4 pkt. Wyniki badania wskazują też, że gospodarstwa domowe spodziewają się lepszej sytuacji gospodarczej w kraju, a przy tym wyrażają mniejsze obawy o bezrobocie. To informacje dobrze rokujące dla wydatków gospodarstw domowych w 2024 roku.
– Sytuacja dochodowa gospodarstw domowych będzie dobra, a wynagrodzenia prawdopodobnie nadal będą rosły w tempie dwucyfrowym. Ta dynamika nieco wyhamuje, ale ciągle będzie wysoka, m.in. ze względu na około 20-proc. podwyżkę płacy minimalnej, a także zapowiedziane podwyżki w sferze budżetowej i dla nauczycieli. Na to nałoży się wzrost świadczeń społecznych, więc dochody gospodarstw domowych nominalnie będą rosły. Ich siła nabywcza się poprawi, ponieważ spadająca inflacja będzie oznaczać, że będą one miały więcej środków na konsumpcję – mówi Grzegorz Maliszewski.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w grudniu o 9,6 proc. r/r, czyli nieco wolniej niż miesiąc wcześniej (11,8 proc. r/r). To oznacza, że grudzień był pierwszym miesiącem od prawie dwóch lat, w którym roczna dynamika płac obniżyła się do wartości jednocyfrowych. Mimo to przeciętna płaca i tak po raz pierwszy w historii przekroczyła poziom 8 tys. zł brutto, co potwierdza utrzymującą się wysoką presję płacową pomimo spadającej inflacji. Analitycy prognozują też, że pomimo silnej podwyżki płacy minimalnej w 2024 roku nie zmieni się istotnie poziom bezrobocia (stopa bezrobocia rejestrowanego zakończyła 2023 rok na poziomie 5,1 proc., zbliżonym do najniższego w historii), a sytuacja na rynku pracy będzie stabilna.
Według prognoz Biura Analiz Makroekonomicznych Banku Millennium wzrost gospodarczy w 2024 roku przyspieszy do 2,9 proc., a ryzyka dla tej prognozy są skierowane w górę. Czynnikiem, który może go osłabiać, jest jednak trudna sytuacja gospodarcza w Niemczech, które są dla Polski głównym partnerem handlowym.
– Niemcy w 2023 roku znalazły się w recesji. Aktualne prognozy pokazują, że w bieżącym roku dynamika PKB będzie dodatnia, ale nie można całkowicie wykluczyć scenariusza, że Niemcy znajdą się w recesji drugi rok z rzędu. I to jest niekorzystne z punktu widzenia polskich przedsiębiorstw i eksporterów. Tak więc odrodzenie popytu konsumpcyjnego będzie łagodzone przez słabszy popyt zewnętrzny – tłumaczy główny ekonomista Banku Millennium.
W styczniu br. Indeks ZEW, obrazujący oczekiwania analityków względem gospodarki Niemiec, wzrósł do 15,2 pkt z poziomu 12,8 pkt w grudniu ub.r. Jest to wynik lepszy od oczekiwań i najwyższy od lutego 2023 roku, co wpisuje się w obraz stopniowej poprawy nastrojów w Niemczech i całej strefie euro. Złożony wskaźnik PMI dla całej strefy euro, obrazujący łącznie nastroje w przemyśle i usługach, wzrósł w styczniu br. do 47,9 pkt. Choć wciąż jest to poniżej neutralnego poziomu 50 pkt oddzielającego ożywienie od spowolnienia, to wartość indeksu jest najwyższa od pół roku. Według ekonomistów potwierdza to, że gospodarka strefy euro minęła już dołek cyklu koniunkturalnego, chociaż trudno mówić o powrocie do ożywienia. Koniunktura w strefie euro pozostaje słaba, do czego przyczynia się ograniczony popyt, cierpiący z powodu podwyższonej inflacji i wysokich stóp procentowych.
Analitycy prognozują, że w takich warunkach Rada Prezesów EBC nie będzie się spieszyła z rozpoczęciem obniżek stóp procentowych. Również w Polsce nie będzie w tym roku znaczącej przestrzeni do łagodzenia polityki pieniężnej. Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego RPP może dokonać w 2024 roku cięcia stóp procentowych o 50–75 pb. Jednak co najmniej do 2026 roku nie wrócą one do poziomu sprzed wybuchu pandemii.
– Złoty – po bardzo dobrej, drugiej połowie ubiegłego roku, kiedy był najlepiej radzącą sobie walutą wśród rynków wschodzących – w mojej ocenie również w tym roku ma potencjał do umocnienia, choć ta przestrzeń jest już dużo mniejsza. Wynika to z faktu, że wiele pozytywnych czynników, które mogą w tym roku wpływać na polską walutę, zostało już uwzględnionych przez rynki. Tymi czynnikami jest chociażby właśnie zaostrzenie narracji przez Radę Polityki Pieniężnej i mniejsza, niż wydawało się to jeszcze kilka miesięcy temu, skala obniżek stóp procentowych – mówi główny ekonomista Banku Millennium.
W ubiegłym roku na umocnienie złotego wpłynęła bardzo pozytywna reakcja rynków na wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych i ocieplenie relacji z Unią Europejską, ponieważ to zwiększa możliwości napływu unijnych środków do Polski. Poprawił się też jej wizerunek w oczach inwestorów zagranicznych. Te czynniki również zostały już w dużym stopniu wycenione przez rynki.
– Spodziewamy się, że do końca tego roku kurs EUR/PLN spadnie do około 4,27, więc w porównaniu do ubiegłego roku jest to mniejsza skala potencjalnego umocnienia. Natomiast mamy świadomość, że na tej ścieżce umocnienia będziemy mieć też do czynienia z epizodami dużych wahań, bo są pewne czynniki ryzyka, które będą wpływać na nastroje rynkowe. Dotyczy to m.in. terminu i skali obniżek stóp procentowych głównych banków centralnych, czyli Fedu i Europejskiego Banku Centralnego. To, jak zakończą się wybory w Stanach Zjednoczonych, też będzie powodować wysoką zmienność na rynku w drugiej połowie tego roku. Mamy również niepewną sytuację geopolityczną – wymienia Grzegorz Maliszewski.