Wolny kraj, wiele możliwości, a miejsc w przedszkolach dla dzieci nadal brakuje. Jak to możliwe? Nikt nie wie. I penie nikt na to nie odpowie.
Poza tym, problemu przedszkoli niemal się ostatnio nie porusza, jednak on istnieje i narasta. Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze dzieci było wiele, brakowało miejsca w przedszkolach.
Jednak ile mogło się, tyle się ich upychało ? w końcu rodzicie mieli pracować na kraj i rząd. Teraz czasy się troszkę zmieniły (nie twierdzę, że ludzie), ale przedszkoli nadal brak.
Kraków. Jak by nie było jedno z większych miast w Polsce. A przedszkoli nie ma. Dzieci są, rodzą się tu nadal, jak w każdym innym mieście, ale kiedy mają 3, 4 i 5 lat ? nie ma dla nich miejsc w przedszkolach. Jeśli zdążysz zapisać dziecko w kwietniu i dostanie się do przedszkola, a nie już na listę rezerwową, to cud. O późniejszym zapisaniu dziecka do przedszkola już w ogóle nie ma mowy.
Może zerówka…
Idę do dyrekcji zerówki. Moje dziecko ma pięć lat, może do zerówki która znajduje się przy szkole mogę je posłać, skoro okoliczne przedszkola są zajęte. Nawet jeśli pochodzi dwa lata do zerówki, to lepsze to, niż siedzenie 5 ? latka w domu i nudzenie się. Moja nadzieja znika. Ależ skąd, nie da się. Zerówka w tym roku jest przepełniona. W ubiegłym roku ponoć były jakieś miejsca, ale to tylko echo. W tej chwili nie ma wolnych miejsc.
Idziemy więc dalej. Przedszkole państwowe brak miejsc. Kolejne ? też nie ma wolnych. No to pozostaje prywatne w okolicy. Też już tylko lista rezerwowa. Pięknie. Szukamy dalej. Dzwonimy. Słyszę, że tylko w Hucie są jeszcze wolne miejsca. Do Huty mam jak stąd do nieba ? odpada. Szukam bliżej. Znajduję przedszkole prywatne, są wolne miejsca. Rozmawiam z jakimś facetem, który każe się nazywać dyrektorem przedszkola. Sorry, facet, ale moje dziecko nie będzie chodziło do twojego przedszkola, które reklamujesz mówiąc, że masz dwie tony świeżego piasku. Moje dziecko to nie piesek pustynny. Szukam dalej. Kolejne prywatne. Dość daleko, ale dobrze wygląda mi oferta. Tylko jaka cena? No tak, 600 zł, bez wyżywienia. Z wyżywieniem i zajęciami dodatkowymi wychodzi coś około tysiąca. Czy nie tyle właśnie zarabia większość kobiet w Polsce? To może już nie pójdę do pracy o zostanę w domu. Może jeszcze do kompletu urodzę z trójkę dzieci i będziemy żyć w szczęściu i w biedzie.
Jeżeli ktoś może zostawić dziecko z babcią, to dobrze. A może warto wynająć opiekunkę? Wiele emerytek chce sobie dorobić, bo rząd im zabiera. Przedszkoli jak nie było, tak nie ma. Nie ma państwowych, ani nawet prywatnych w normalnych cenach. To jakaś paranoja. Na polskie warunki prywatne przedszkole w cenie tysiąca złotych! Zgroza.
Jakieś szanse?
Szansa jest jedna. Za rok idzie do zerówki. A wtedy już muszą przyjąć. Ach, nie, nie muszą, zapomniałam. Moje dziecko mając zameldowanie w domu swoich dziadków gdzie nigdy nie mieszkało, pół Polski dalej, nie będzie mogło chodzić tu do przedszkola, gdzie mieszkamy. Będę musiała zameldować się w wynajmowanym mieszkaniu razem z dzieckiem, co graniczy z cudem. Zamelduję się najwyżej bez zgody właściciela, dobrze że tak można. Polska paranoja jest wszędzie. Rodem z komunizmu. Tylko wtedy były miejsca w przedszkolach. Ale za to teraz są duże możliwości. Dobrze że bilety do Londynu są takie tanie. Może tam jest więcej przedszkoli.
? przedszkole ? dziecko ? kraków